niedziela, 12 sierpnia 2012

Urlop nad morzem - Władysławowo

Och,  to Władysławowo...:)

No tak, w tym roku padło na to nadmorskie miasteczko. A dlaczego? Odpowiedź bardzo prosta: z tego miejsca blisko jest na Hel i do Trójmiasta, w którym ( wstyd się przyznać) jeszcze nie byliśmy.
Podróż zaplanowana była bardzo dokładnie ze względu na ilość miejsc do zwiedzania i krótki, bo tylko  7 - dniowy, okres pobytu.

Wyjechaliśmy dokładnie 24 lipca i podróż zajęła nam około 7 godzin. Dojeżdzając tam była godzina 15 i właściwie byliśmy trochę zmęczeni tą podróżą. Zresztą, co tu dużo gadać, upał był niesamowity i chcieliśmy plaży!!! Tak, to o niej marzyliśmy  spędzając  7 godzin  w aucie bez klimatyzacji :-)!!

Nie poczytaliśmy zbyt dużo o Władysławowie przed wyjazdem, muszę to przyznać. Raczej potraktowaliśmy to miasteczko jako świetną bazę wypadową do innych miejsc. No i nasze zdziwienie było ogromne, kiedy zobaczyliśmy przed godziną 16.00 plażę, wprawdzie piękną i szeroką, ale tak głośną i zaludnioną, że nie szło przejść - dosłownie:) Musielibyście widzieć nasze miny: turyści szukający ciszy i spokoju, z książką w ręku wchodzą na plażę, na której króluje głośna muzyka i pełno młodzieży:) W zeszłym roku byliśmy w Dąbkach, w miejscowości cichej i tak spokojnej, że słychac było każdego owada który się zbliżał.

Wracając do Władysławowa: marzyliśmy  o plaży to ją mieliśmy, książki schowaliśmy i poszliśmy ( a właściwie przecisnęliśmy się) do morza...poczucia tej ulgi nie muszę opisywać:)

Pod wieczór udaliśmy się do portu we Władysławowie, który został wybudowany w latach 1936 - 1939.






No i troszkę nas w porcie:


Widok z portu na Władysławowo:



No i widoczek na plażę, o tej godzinie już prawie pustą:


 

Ten dzień zakończyliśmy takim właśnie spacerkiem po porcie:) A potem padliśmy jak zabici...:)

Pozdrawiam serdecznie, 

3 komentarze: